-To do zobaczenia jutro!- zawołała na pożegnanie Marysia wsiadając do swojego samochodu.
-Do zobaczenia- odpowiedziałam wychodząc ze szkoły muzycznej w której miałyśmy lekcje i idąc w stronę auta ojca, który po mnie przyjechał.
Wśród samochodów na parkingu od razy rzucił mi się w oczy jego samochód.
-Cześć tato - przywitałam się wsiadając do auta.
-Cześć - rzucił oschle z taką miną, jakby go coś bolało.
-Coś się stało ? Bo jakoś dziwnie wyglądasz.
-Muszę ci powiedzieć coś ważnego... Wyjeżdżam do Włoch. Dostałem propozycję gry w jednym z włoskich klubów.
-To super ! Kiedy wyjeżdżamy ? Gdzie będziemy mieszkać ? Jest w tym klubie ktoś kogo znam ? - pytałam podekscytowana.
-Chwileczkę Zuziu. Ja powiedziałem "wyjeżdżam". Bez ciebie. Ty zostajesz w Polsce.
Moje podekscytowanie zamieniło się w rozpacz. Oczy naszły mi łzami.
-Jak to? Chcesz mnie zostawić tutaj samą !?
-Nie samą. Masz przecież Agnieszkę.
-O nie... Zapomnij że zostanę z nią tutaj w Polsce !!! - wykrzyczałam przez łzy i wysiadłam z samochodu. Ojciec wysiadł za mną.
-Zostaw mnie samą. Muszę to przemyśleć.-powiedziałam i weszłam do szkoły. Wbiegłam do sali, w której przed chwilą miałam próbę. Usiadłam na jednym z krzesełek, złapałam za wiolonczelę i zaczęłam grać. Nie wiem ile czasu tam siedziałam, ale gdy zaczęły mnie już boleć palce odłożyłam swój instrument na miejsce i wyszłam ze szkoły. Była godzina 21:02. Siedziałam tam trzy godziny.
W domu czekał na mnie tata. Nie było Agnieszki. Całe szczęście. Zapewne zastanawiasz się o co chodzi z Agnieszką? To moja macocha, której nienawidzę. Jest z moim ojcem tylko dla pieniędzy. Nie chciałam mu tego mówić, bo po pierwsze powiedziałby, że kłamię. Po drugie, po śmierci mamy był bardzo nieszczęśliwy. Przy Agnieszce ożył. Zrozumiał, że być może tak miało być. Powiedział mi kiedyś, że mam ją traktować jak drugą mamę. Ale ja tak nie mogę, nie umiem i nie chce.
-We Włoszech mieszkanie w małej kamienicy w centrum miasta będziemy dzielić z Bartkiem Kurkiem - powiedział ojciec gdy tylko weszłam do salonu - On też gra tam w klubie. A wyjeżdżamy za 2 tygodnie. Choć to może się zmienić
-Po co mi to mówisz skoro mnie nie zabierasz ?
-Gdybyś mnie wysłuchała w samochodzie pod szkołą to byś już wszystko wiedziała - odparł ojciec podchodząc do mnie - Powiedziałem że jadę bez ciebie, że ty zostajesz w Polsce. A że nie dałaś mi dokończyć to nie moja wina... Ty też jedziesz. Tylko skończysz szkołę.
-O Boże.... Przepraszam że cię nie wysłuchałam. A co z Agnieszką ? - byłam tego bardzo ciekawa.
-Rozwodzimy się.