środa, 2 września 2015

Rozdział I

Miesiąc później
    Wysiadając z samolotu o mało nie zderzyłam się ze starszą panią. Po trzech godzinach lotu obok chrapiącego faceta miałam już wszystkiego dość. Chciałam się tylko położyć spać.A tu jeszcze czekał mnie przyjazd do nowego domu . 
-Cześć Mała. Jak tam lot ? - przywitał mnie ojciec.
-Bardzo dobrze. Oprócz chrapiącego pana obok - świetnie.
- Musimy się pośpieszyć, bo za chwilę mam trening.
    Mieszkanie było piękne.Chociaż małe, było czuć w nim spokój. Kuchnia była połączona z salonem. Łazienka cała w bieli zaskakiwała czystością.
-Twój pokój jest na końcu korytarza. Są też dwie łazienki. Masz jedną dla siebie - powiedział tata gdy weszłam do swojego pokoju. Ściany były jasnoniebieskie, meble białe. Pierwsze co zwróciło moją uwagę, to ogromne okno wychodzące na pobliski park.
-Rozpakuj się. Zawołam cię jak będzie obiad - powiedział Łukasz i wyszedł.
     Rozpakowywanie zajęło mi trochę czasu. Poukładałam ubrania, płyty, książki. Ciszę, która panowała w pokoju przerwało pukanie do drzwi.
-Proszę.
-Cześć nowa współlokatorko - powiedział Bartek wchodząc do pokoju - Jak ja dawno cię nie widziałem - podszedł i przytulił mnie.
-Trzeba było przyjechać do Polski, a nie ciągle siedzieć we Włoszech.
    Po obiedzie, którym był makaron usiedliśmy przed telewizorem i gadaliśmy do późna. Bartek opowiadał o klubie, atmosferze jaka panuje w drużynie. Ja opowiadałam mu o mojej szkole (którą niedawno skończyła) i  o tym, co będę dalej robić.
-Mam zamiar zostać projektantką wnętrz. Włochy słyną ze wspaniale urządzonych mieszkań. Są tu przecież najlepsze uczelnie. Jeszcze będąc w Polsce wysłałam kilka podań. Mam nadzieję że gdzieś mnie przyjmą. - powiedziałam z nadzieją w głosie. Spojrzałam na ojca. Ten spał już we fotelu. Za to Bartek wsłuchiwał się w to co mówię bardzo dokładnie, tak jakby nie chciał żeby jakieś słowo mu uciekło.
-Widzę że ojca bardzo interesuje, to o czym mówię - stwierdziłam zawiedziona.
-Nie wiem jak można zasnąć, słuchając kogoś, kto mimo młodego wieku wie co chce w życiu dokładnie robić - powiedział Bartek.
-Ej, ej,ej... Chwileczkę ... "Mimo młodego wieku" - powtórzyłam po Kurasiu- Ile ty masz lat ? Nie jesteś o wiele starszy ode mnie.
-Ty masz 19-naście, a ja 22.
-Nie jesteś jeszcze taki stary - powiedziałam. - Dobra, kończmy te rozmowy. Jest już późno. Dobranoc - wstałam i poszłam do łazienki.
-Dobranoc. Słodkich snów - powiedział Bartek.
    Kładąc się do łóżka rozmyślałam nad tym, co będzie dalej. Czy przyjmą mnie na uczelnie ? Czy będzie mi się dobrze żyło z chłopakami. A co, jeśli tacie nie uda się w klubie i będziemy musieli wrócić do Polski ? Przez te wszystkie pytania nie mogłam zasnąć. W końcu, gdy mi się udało budziłam się, gdy tylko usłyszałam jakiś szmer.
    Rano obudził mnie zapach robionego śniadania. Wstałam, ubrałam się w mój ulubiony zestaw czyli czarne spodnie i czerwona koszula w kratę i poszłam do kuchni. Ujrzałam tam Bartka smażącego jajecznicę.
-Dzień dobry - przywitałam się.
-O, cześć - powiedział, nakładając na talerz porcję śniadania.
Usiadłam na jednym z krzeseł przy niewielkim stole. Bartek postawił talerz z parującym daniem tuż pod moim nosem.
-Wolisz herbatę czy kawę ?
-Herbatę - odpowiedziałam. Za chwilę obok talerza znalazł się duży, czerwony kubek z napojem. - A Łukasz gdzie ?
-Jest na treningu - powiedział Kuraś, siadając naprzeciw mnie. -Wróci około 13. Ja nie poszedłem, bo jestem kontuzjowany. Zacznę chodzić dopiero na tydzień.  - mówił z buzią pełną jajecznicy.
-Okay. Smacznego - powiedziałam i zaczęłam jeść.
Po śniadaniu zmyłam naczynia,z a co Bartek był mi bardzo wdzięczny.Obiad robiłam ja. Zrobiłam makaron ze szpinakiem i łososiem.
    O 13 wrócił tata. Miał w ręku kopertę, którą  mi wręczył.
-Co to jest ? - zapytałam, otwierając kopertę. Moim oczom ukazał się list, w którym było napisane, że przyjmują mnie na uczelnie. Za tydzień miałam zacząć naukę. Jeszcze tego samego dnia poszłam do księgarni, którą wskazał mi Bartek i kupiłam potrzebne książki.Wracając do domu zrobiłam potrzebne zakupy. Cały wieczór spędziłam przed telewizorem.
   Tak mijały tygodnie. Śniadanie, szkoła, powrót do domu, robienie prac domowych, których było niewiele.
   Przez ostatnie kilka dni Bartek zachowywał się dziwnie. Ciągle mi się przyglądał, był jakiś poddenerwowany. Nie wiedziałam co się z nim dzieje.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Prolog

    -To do zobaczenia jutro!- zawołała na pożegnanie Marysia wsiadając do swojego samochodu.
-Do zobaczenia- odpowiedziałam wychodząc ze szkoły muzycznej w której miałyśmy lekcje i idąc w stronę auta ojca, który po mnie przyjechał.
Wśród samochodów na parkingu od razy rzucił mi się w oczy jego samochód. 
-Cześć tato - przywitałam się wsiadając do auta.
-Cześć - rzucił oschle z taką miną, jakby go coś bolało.
-Coś się stało ? Bo jakoś dziwnie wyglądasz.
-Muszę ci powiedzieć coś ważnego... Wyjeżdżam do Włoch. Dostałem propozycję gry w jednym z włoskich klubów.
-To super ! Kiedy wyjeżdżamy ? Gdzie będziemy mieszkać ? Jest w tym klubie ktoś kogo znam ? - pytałam podekscytowana.
-Chwileczkę Zuziu. Ja powiedziałem "wyjeżdżam". Bez ciebie. Ty zostajesz w Polsce.
Moje podekscytowanie zamieniło się w rozpacz. Oczy naszły mi łzami.
-Jak to? Chcesz mnie zostawić tutaj samą !?
-Nie samą. Masz przecież Agnieszkę.
-O nie... Zapomnij że zostanę z nią tutaj w Polsce !!! - wykrzyczałam  przez łzy i wysiadłam z samochodu. Ojciec wysiadł za mną.
-Zostaw mnie samą. Muszę to przemyśleć.-powiedziałam i weszłam do szkoły. Wbiegłam do sali, w której przed chwilą miałam próbę. Usiadłam na jednym z krzesełek, złapałam za wiolonczelę i zaczęłam grać. Nie wiem ile czasu tam siedziałam, ale gdy zaczęły mnie już boleć palce odłożyłam swój instrument na miejsce i wyszłam ze szkoły. Była godzina 21:02. Siedziałam tam trzy godziny.
   W domu czekał na mnie tata. Nie było Agnieszki. Całe szczęście. Zapewne zastanawiasz się o co chodzi z Agnieszką? To moja macocha, której nienawidzę. Jest z moim ojcem tylko dla pieniędzy. Nie chciałam mu tego mówić, bo po pierwsze powiedziałby, że kłamię. Po drugie, po śmierci mamy był bardzo nieszczęśliwy. Przy Agnieszce ożył. Zrozumiał, że być może tak miało być. Powiedział mi kiedyś, że mam ją traktować jak drugą mamę. Ale ja tak nie mogę, nie umiem i nie chce.
      -We Włoszech mieszkanie w małej kamienicy w centrum miasta będziemy dzielić z Bartkiem Kurkiem - powiedział ojciec gdy tylko weszłam do salonu - On też gra tam w klubie. A wyjeżdżamy za 2 tygodnie. Choć to może się zmienić
  -Po co mi to mówisz skoro mnie nie zabierasz ?
-Gdybyś mnie wysłuchała w samochodzie pod szkołą to byś już wszystko wiedziała - odparł ojciec podchodząc do mnie - Powiedziałem że jadę bez ciebie, że ty zostajesz w Polsce. A że nie dałaś mi dokończyć to nie moja wina... Ty też jedziesz. Tylko skończysz szkołę.
-O Boże.... Przepraszam że cię nie wysłuchałam. A co z Agnieszką ? - byłam tego bardzo ciekawa.
-Rozwodzimy się.

sobota, 20 czerwca 2015

Bohaterowie


Zuzanna Żygadło
córka Łukasza Żygadło,
kocha muzykę,gra na wiolonczeli


Łukasz Żygadło
siatkarz, ojciec Zuzanny


Agnieszka Żygadło
żona Łukasz, macocha Zuzanny


 Bartosz Kurek
kolega Łukasza,
jest zakochany w Zuzannie ale 
boi się to powiedzieć



Polska reprezentacja w piłce siatkowej